czwartek, 31 grudnia 2009



Feliz Ano Novo!

czwartek, 10 grudnia 2009

Feliz Natal!!



Grudzień już w pełni, do świąt co raz bliżej więc dziś będzie o świętach Bożego Narodzenia w Portugalii.

Portugalczycy opieraja się dośc mocno amerykanizacji świąt i w większości domów spędza się je tak jak kilkadziesiąt i kilkaset lat temu. Oczywiście wszędzie na ulicy widać „Mikołajów” i każde centrum handlowe przypomina jedną wielką choinkę, z ludźmi ogarniętymi szałem zakupów ale najistotniejsze czyli sama wigilia i Dzień Świąteczny spędza się z rodziną w domu (w Anglii czy Irlandii co raz popularniejsze jest spędzanie świąt ze znajomymi w Pubie).

Do kolacji wigilijnej siada się około godziny 7 i zaczyna się od...nie, nie opłatka bo tej tradycji brak. Zaczyna się od Bacalhau. Ryba jest gotowana razem z kapustą (kapusta galicyjska- jako jedyna występuje w postaci liści a nie „główki”) i ziemniakami. Obowiązkowo z jajkiem ugotowanym na twardo i pokrojonym w kostkę i czosnkiem. I to tyle jeśli chodzi o "konkrety" do jedzenia.. Nie ma śledzi, pierogów ani tym podobnych rzeczy. Tylko Dorsz...

Po rybie zaczynają się desery... No i to jest to co Portugalczycy lubią najbardziej. Właściwie dla nich „normalne” jedzenie w czasie świąt może nie istnieć dopóki mają swoje desery.. A ich ilość jest dosyć duża. Wszystkie tradycyjne robione tylko na święta. Takim szczególnym jest „bolo rei” czyli ciasto królewskie lub z angielska King’s Cake. Jest to dość twarde ciasto drożdżowe z rodzynkami i migdałami w środku a na zewnątrz różne suszone owoce oraz owoce kandyzowane. Kształt ciasta- okrągłe. Czas przygotowania- cała noc. Istnieje jeszcze trochę uboższa wersja tego ciasta i nazywa się „bolo rainha” lub Queen’s Cake. Różni się tym, że nie posiada ono owoców na zewnątrz.

Oprócz tego mamy jeszcze na stole: sonhos (takie nasze małe pączki), filhoses (podobne do naszych faworków), tronco de natal (wygląda jak tort ), farofias (podobne do naszych bezów), mexidos, rabanadas (kawałki chleba tostowego moczone w przesłodkim żółtku jakja i smażone), aletria (przesłodki makaron z a jakże by inaczej żółtkiem jajka), arroz doce (budyń ryżowy- oczywiście przesłodki ), pasteis de jerimu.

Generalnie wszystkie portugalskie słodycze są niemiłosiernie słodkie i w 90% zawierają duże lub bardzo duże ilości żółtka wymieszanego z cukrem.

Jak już się zasłodzimy i mamy dość to jak w każde święta należy iść do Kościoła. Portugalska „pasterka” zaczyna się o godzinie 23 i trwa do około godziny 1 w nocy. Kiedy Powiedziałem Tanii że nasza pasterka zaczyna się o 24 to dziwnie się na mnie spojrzała i zapytała się „to msza zaczyna się już po narodzeniu”? W Portugalii ceremonia Narodzenia Pańskiego jest w trakcie mszy. Dokładnie w połowie.

Po kościele to co jest najfajniejsze- PREZENTY!!!! Prezenty układane są na butach pod „choinką”. Dlaczego „choinka” a nie choinka? Bo ona ma mało wspólnego z naszą tradycyjną choinką. Wspólne są tylko bombki i światełka. Drzewo jakie jest używane to malutka sosna albo drzewo korkowca...

To by było tyle o wigilii. Teraz Dzień Świąt.

Śniadanie- brak. Nikt nie ma siły po takiej ilości słodkiego. Później do kościoła (tak, tak najpierw „pasterka” do 1 a później o 10 z powrotem na msze) i następnie przygotowanie do obiadu.

Obiad- Bacalhau...?? Nie nie tym razem. Na obiad podaje się pieczone jagnię. To jest tradycyjne portugalskie danie w czasie świąt. Później wszyscy siedzą popijając porto w pobliżu kominka, zajadając się pozostałymi deserami, prowadząc rozmowy w miłej rodzinnej atmosferze...

Tylko kolęd i śniegu brak..........