niedziela, 20 czerwca 2010

Sangria


Ależ to dawno było, kiedy ostatni raz coś tutaj dopisałem...
Tyle rzeczy się wydarzyło, że aż nie wiem od czego by tu zacząć.... Może wiec po kolei.

Po 1. Na palcu pojawiła się obrączka. Taka jak kilka zdjęć niżej. Oficjalnie zmieniłem stan cywilny.

Po 2. Oficjalnie też jestem w Portugalii. 2 dni temu wyrobiłem coś na kształt dowodu osobistego z moim miejscem zamieszkania i numerem NIP.

Po 3. Mamy psa. rasa- mix z przeważającą częścią boksera. Pies a właściwie suka została znaleziona na dwa dni przed wyjazdem w podróż poślubną na górze Santa Luzia. Biedne psisko chodziło od samochodu do samochodu szukając właścicieli.... Teraz śpi sobie smacznie i jest królową kanapy;)

Po 4. Podróż poślubna- Tunezja (hello cheff!). W podróż poślubną wybraliśmy się na zwiedzanie (just look!) Kartaginy, Pustyni, Tunisu i leniuchowanie na plaży (Poland? dobra cena!). Tydzień na innym kontynencie, obcowanie z inną kulturą (Portugal? Cristiano Ronaldo! One Dinar!!!) i z innym jedzeniem.... W skrócie- polecam Tunezję. Nie jako (special price for you my friend 40 dinars) kraj tylko i wyłącznie do leżenia w basenie w hotelu (10 dinars last price!!!) ale także do zwiedzania zabytków. Polecam zwłąszcza (ok, you can have it for 2 dinars!) wycieczkę na pustynie i przejaszczkę na wielbłądzie:)

Po 5. Wszystkie te posty pisane są po spożyciu domowej sangrii z domowymi pomarańczami i domowymi jabłkami:)

Cześć!!